"Serca przepełnione miłością nigdy daleko od siebie nie odejdą."
Ellen White
Ola i Paweł na chwilę przed swoim ślubem przyjechali na mazury chcąc uciec chociaż na moment od przedweselnego zamieszania. Ukryci pośród mazurskich jezior i lasów zapragnęli uwiecznić ten magiczny, przedmałżeński czas na fotografiach. Wyjątkowo tej sesji nie robiłam sama, pomagał mi w niej mój małżonek Paweł, który przyucza się do zawodu fotografa... obawiam się, że w tym tempie robienia postępów, szybko mnie dogoni... ale i też przegoni! OK, wróćmy do naszych zakochanych!
Lipiec to miesiąc dojrzewania rolniczych plonów, nie zrobienie zdjęć w złocistym zbożu byłoby grzechem! Naszej przesympatycznej parze nie musieliśmy w zasadzie nic mówić - zdjęcia robiły się same - my tylko wciskaliśmy spust migawki.
Mazury to przecież nie tylko niekończące się łąki, ale i lasy..! ( ... i jeziora, ale to za chwilę!) Całe szczęście, że wszędzie wszytko jest blisko! 5 min drogi i byliśmy już w samym sercu romantycznej puszczy :)
Chcieliśmy na maxa wykorzystać potencjał okolicy, dlatego na deser zostawiliśmy sobie nastrojowe jezioro, urokliwy pomost z plażą i bajkowy zachód słońca.
Poprosiliśmy Olę i Pawła, żeby wyrysowali na piasku datę swojego ślubu... tak na wszelki wypadek, żeby nikt z nich nie zapomniał o rocznicy w przyszłości :)
Olu, Pawle, idźcie przez życie zawsze tak samo uśmiechnięci i radośni jak na tych fotkach! Jesteście cudowni!